2011/07/08

wózkarnia


Pamiętam jak sąsiadka z parteru zawsze wychodziła sprawdzić co się dzieje, gdy otwierałam wózkarnię. Specyficzny system zamków trzeba było rozpracowywać dobre 10 minut, robiąc przy tym niemało hałasu. Wielce prawdopodobne jest, że łatwiej otworzyć te drzwi patykiem, jednakże mieszkańcy klatki nr I bezustannie trzymają tam swoje wepchane na siłę rowery i przykryte kołdrą kurzu dwudziestoletnie sanki.
Zamek drzwi wózkarni pozostaje niezmieniony, a na ścianach wciąż wiszą stare plakaty zupełnie nieznanych mi muzyków. Jednym słowem - cudnie.