Pamiętam jak przy samej bramie pyliły ogromne dwa drzewa, a ja stałam przed nimi i przygarniałam "biały śnieg". Pyłki wplatały mi się w długie włosy. Słońce zawsze paliło, ale moje ulubione lipy koiły cieniem nagrzaną głowę.
"Klatki", najprościej mówiąc, to wspomnienia. Pojawiają się nagle, w postaci pewnego rodzaju obrazów. Zwykle są wywołane przez skojarzenia z otaczającymi mnie w danej chwili miejscami, zapachami i osobami. Aparat służy mi do tego, by dzisiaj uchwycić na kliszy nową jakość moich "klatek".
Ten blog jest bardzo nudny i osobisty, ale jeśli chcesz popatrzeć, to mogę poczęstować Cię kawą z pączkiem.
jeeej...też zawsze łapałam te pyłki! wierzyłam , że to aniołki i szeptałam im życzenia i podziękowania :)
OdpowiedzUsuń