Pamiętam jak nad horyzontem palił się świat, a w klatce piersiowej moje serce. Czerwcowy zachód słońca nad Wisłą był wtedy jak kpina, splunięcie w twarz. Autobus, który zawoził mnie do domu, okazywał się jednak zawsze kołem ratunkowym. Wisła nierzadko bywała świadkiem moich porażek.
"Klatki", najprościej mówiąc, to wspomnienia. Pojawiają się nagle, w postaci pewnego rodzaju obrazów. Zwykle są wywołane przez skojarzenia z otaczającymi mnie w danej chwili miejscami, zapachami i osobami. Aparat służy mi do tego, by dzisiaj uchwycić na kliszy nową jakość moich "klatek".
Ten blog jest bardzo nudny i osobisty, ale jeśli chcesz popatrzeć, to mogę poczęstować Cię kawą z pączkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz